Serialowe wypaczenie rzeczywistości
Nie od dziś wiadomo, że w filmach i serialach dzieją się rzeczy oderwane od rzeczywistości. Gorzej dla widza, jeśli ma do czynienia z programem obyczajowym, czyli traktującym o życiu codziennym, bo obejrzane rzeczy może uznać za prawdziwe. W ten sposób tworzą się mity i stereotypy. W ten sposób producenci po prostu krzywdzą ludzi.
Ostatnio obejrzałem fragment jakiegoś serialu „Na wspólnej” i zdębiałem, a właściwie to popadłem w niedowierzanie, które lawinowo narastało z minuty na minute. Odcinek akurat traktował o perypetiach instruktora jazdy, którego policja złapała za jazdę po spożyciu piwa. Skoro był to jeden browar, zakładam że czyn uznano za wykroczenie. Dzień czy dwa później już się odbyła wyznaczona rozprawa. Obecni na niej byli prokurator, sędzia i delikwent. Gość przyznał się do winy i wyraził skruchę. Prokurator wniósł o „zasądzenie grzywny” i „zatrzymanie” prawa jazdy na pół roku. Sąd odpowiedział (skwitował), że „przychyla się” i zasadniczo chciał już się pożegnać. Instruktor jednak nagle zaczął oponować, bo nie chciał pozbyć się prawka. Przy okazji wyznał, jaki ma zawód. Nie popłaciło, sędzia dołożył do kary – podwyższył grzywnę oraz „zatrzymał” prawko na 12 miesięcy. A przy okazji nazwał delikwenta „pozwanym”.
Mamy tu do czynienia z istnym poplątaniem procedury z pomieszaniem terminologii prawniczej. Innymi słowy z chaosem. Wyliczmy więc błędy, zarówno te oczywiste, jak i mniej rzucające się w oczy. Rozprawa wykroczeniowa zostaje na ogół wyznaczona po kilku miesiącach. Wcześniej policja zbiera materiał dowodowy i przesłuchuje świadków. W postępowaniu tym nie spotkamy prokuratora, gdyż funkcję oskarżyciela pełnią zasadniczo funkcjonariusze policji, którzy zresztą na ogół na rozprawach nie bywają, nie muszą. OK, te nieprawdy są zrozumiałe, serialowy wątek nie może ciągnąć się miesiącami, a osoba prokuratora dodaje akcji splendoru.
Kontynuujmy wyliczankę. Policja przesłuchuje również sprawcę i ustala jego zawód. Ustalenia te są więc potem z automatu znane sędziemu. Ogólnie rzecz biorąc postępowania o wykroczenia w sprawach pijanych kierowców rzadko trafiają na wokandę. Do rozpraw nie dochodzi, bo sprawy najczęściej kończą się wydaniem na posiedzeniu niejawnym wyroku nakazowego, którego sprawcy nie skarżą. O właśnie, a sprawcę w „wykroczeniówce” nazywa się obwinionym. Pozwany to jedna ze stron procesu … cywilnego – głowa naprawdę boli! Przyjmijmy, że funkcjonariusz przyjdzie na salę sądową i w mowie końcowej wniesie o uznanie winy i wymierzenie kary. Mowa końcowa to nie jest jednak luźna pogadanka z sędzią. Nie spotkamy sędziego, który zripostuje „przychylam się” (choć takie rzeczy można spotkać np. na posiedzeniach penitencjarnych w zakładach karnych, ale to zupełnie inna historia). W praktyce, sąd sprawę najpierw zamknie, a następnie albo zrobi przerwę, po której ogłosi wyrok albo odroczy wydanie wyroku na inny termin. Po ogłoszeniu wyroku, sędzia już go nie zmieni, choćby delikwent wyjawił mu nagle mrożącą krew w żyłach tajemnicę. Jakiekolwiek zmiany mogą zajść tylko na skutek apelacji. Sąd nie zasądza grzywny, a wymierza. Zasądza się świadczenie na kogoś rzecz, grzywna zaś jest karą. Sąd nie zatrzymuje prawa jazdy, a orzeka zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Zatrzymania mogą dokonać policjanci w czasie kontroli, a jeśli to nastąpi, sąd następnie w wyroku winien zaliczyć okres zatrzymania prawka na poczet biegnącego zakazu.
Masa błędów. Ale nie o to chodzi, żeby sobie z tego pokpić. Powtórzę, producenci pozwalając na emisję takich bzdur, krzywdzą telewidzów. Tym bardziej, że po części starają się pełnić rolę wychowawczą. Przekonują swym obrazem, że jazda po alkoholu (nawet po jednym piwie) jest naganna. Ich przekaz staje się więc dla odbiorców bardziej wiarygodny, bo uderza w chwalebne tony.
Czasem chcąc komuś pomóc, tak naprawdę się przeszkadza. I tu mamy z tym do czynienia. A co może przez to spotkać widza? Cóż, mieszając pojęcia, może otrzymać błędną poradę, niekoniecznie od prawnika. Biernie czekając na rozprawę, może się jej nie doczekać wcale, bo zignoruje niezrozumiały dlań wyrok nakazowy, z czym się nieraz spotkałem. Źle się przygotuje do sprawy i powie rzeczy dla siebie niekorzystne albo nie zgłosi dowodów, które mogą mu pomóc w sprawie. Taki widz nie będzie mógł się zasłonić dezinformacją medialną. Ale może zainspiruje jakiegoś scenarzystę do napisania całkiem innej historii, która pokaże, ile warte są serialowe wzorce.
mec. Damian Nowicki
ADWOKAT
Absolwent Wydziału Prawa i Administracji UAM. Autor artykułów fachowych w prasie prawniczej. Jego zainteresowania zawodowe koncentrują się przede wszystkim na prawie karnym i procedurze karnej, ale także na prawie cywilnym oraz bankowym.
E-MAIL: d.nowicki@turcza.com.pl
TEL: +48 607 990 017
KONTAKT
TURCZA Kancelaria Radców Prawnych
ul. Palacza 144
60-278 Poznań
Telefon: +48 61 666 37 60
E-mail: kancelaria@turcza.com.pl
0 komentarzy